Byłam wczoraj na urodzinach
kolegi gadaliśmy, śmialiśmy się, jakiś film do obejrzenia nawet się znalazł,
ogólnie było bardzo miło, ale od tematu do tematu rozmowa zeszła na gry, w jakie
kiedyś się grało. Nie gry komputerowe, lecz gry towarzyskie, kiedy trzeba było
ruszyć głową, wyobraźnią, a czasami i ciałem. Niestety połowa z nas nie umiała
przypomnieć sobie tych wymagających wyliczanek na palcach i obijania dłońmi o
siebie. Sama cały czas próbuję przypomnieć sobie słowa, ale zupełnie nie
pamiętam. Za to przypomniała mi się gra w mafię. Jakie to było kiedyś
popularne! Graliśmy w to na wszystkich urodzinach. Nawet kilka razy na lekcjach w szkole, chociaż wtedy to nie było już takie fajne. W tej grze
trzeba było odkryć kto jest mafioso i mordercą nim zostanie się zamordowanym,
oczywiście całkiem na niby. Trzeba było wymyślać dowody, alibi, argumenty.
Zawsze wychodziły z tego zabawne historie i czasami żałuję, że to nie było
gdzieś spisywane, bo pewnie byłoby zabawnie. O dziwo, ostatni raz grałam w to
na studiach, chociaż średnio nam to wyszło, bo było dwadzieścia osób w jednym
pokoju i połowa chciała grać, a połowa interesowała się czymś innym, w końcu
nawet sam mafioso nie wiedział, że popełnił przestępstwo. W małej grupie gra
się lepiej, ale wspomnienia pierwszych gier w mafię zawsze są tak samo fajne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz